Najpierw telefon. Rozmawiałem z żoną i w pewnym momencie zorientowałem się, że zadaje mi to samo pytanie w identyczny sposób drugi raz i nie reaguje na moje odpowiedzi. W tym czasie ona myślała, że się rozłączyłem, a ja sobie słuchałem tego fragmentu rozmowy ponownie.
W ten sam dzień zdarzyło się to dwa razy. Niestety, nie czekałem do końca "odtwarzania", więc nie wiem ile razy mógłbym tego odsłuchać. Kolejnego dnia wszystkie rozmowy wychodzące z mojego numeru miały irytujące opóźnienie, więc albo trzeba było czekać na rozmówcę, żeby zareagował na pytania, albo mówiliśmy jednocześnie.
Potem zegar. Następnego dnia, gdy przyszedłem rano do pracy zegar na ścianie nie działał i stale wskazywał 7:45. No to korzystałem ze swojego na ręce. Dokładnie za pięć czwarta (tak jakby przysnęło mi się na sekundkę, bo ostatni egzaminowany miał aż 5 minut na przygotowanie i była cisza) zegar postanowił się obudzić. Spojrzałem na ścianę, a tam wskazówki zapierniczają szybko naokoło aż zatrzymały się na właściwej godzinie, czyli za pięć czwarta. Spojrzałem kontrolnie po pokoju, aby upewnić się czy czasem nie śpię, ale wszystko było OK, druga egzaminatorka nadal czekała aż się kandydat przygotuje, a akcji zegara nie zauważyła.
Tak więc dzisiaj spodziewam się kolejnego nietypowego wydarzenia, bo przeca "do trzech razy sztuka".
Ktoś kiedyś miał podobnie? Może to matriks szwankuje...
