Na wstępie chciałbym powitać serdecznie wszystkich użytkowników skody fabii !!!
Od razu zwracam się do Was o pomoc! Dwa dni temu odebrałem piękną skodę fabię z salonu. Samochód już po wyjechaniu z salonu bardzo przypadł mi do gustu. Cichutki, świetnie się prowadzi. Z racji zerowego przebiegu nie sprawdziłem jego możliwości ale wydaje mi się, że będą dla mnie wystarczające. Wczoraj wieczorem postanowiłem zajrzeć pod maskę i znając mojego pecha w życiu coś musiało być nie tak. Nie pomyliłem się: w miejscach łączenia pojemniczka na płyn chłodniczy z wężem; łączeniach węża z metalowymi przewodami prowadzącymi do turbiny na wysokości pokrywy zaworów, jak również wlotu do chłodnicy pojawił się jakiś płyn. I tu jest moje pytanie: czy te łączenia są czymś zabezpieczane czy to wyciek płynu chłodniczego po przebiegu 92 kilometry ?? oczywiście pojadę z tym do serwisu lecz także chciałbym poznać Waszą opinię. Próbowałem smakować to coś i ma niby inny smak niż g12 i nie odparowuje oraz jest chyba bardziej "tłusty" ale szczerze mówiąc to trochę zgłupiałem. Napiszcie mi czy spotkaliście się z czymś podobnym czy się tego bać.

no ładnie zaczyna ci się przygoda z fabką. ale w takich przypadkach moja propozycja : obserwować pozimy czy gdzieś ubywa płynu . zwykle dla pewności polecił bym też wytrzeć i obserwować czy będzie się pojawiało znowu ale przy tak "DUŻYM" przebiegu lepiej jednak to zostawić niech w aso wiedzą o co chodzi

No a nic Wam nie wiadomo czy może przewody są czymś pokrywane albo montowane na jakąś substancje bo to chyba niemożliwe żeby coś było nieszczelne albo żeby takie ciśnienie powstawało w układzie

A ja to bym się od razu wybrał do ASO a co Zobaczysz jak się będą tłumaczyli

Wiesz, oczywiście jutro do nich jadę! To jak oni będą sie tłumaczyli bardziej interesuje mnie to żeby wszystko w porządku było z moim autem.

Nie wiem, mi na początku też się tam pocił , i przestał po pierwszym gruntownym butowaniu
W sumie norma , że się wszystko musi ułożyć, nie przejmowałbym się tym tak mega i bym był przygotowany, że za kilkaset km do tysiąca trzeba będzie dolać z 100 - 200 ml G 12, ja tak miałem i od tej pory na wężach suchutko, płynu nie ruszył kapki od tej wspomnianej dolewki.
Przez pierwsze 2500 km brał olej(tak ciężko stwierdzić dokładnie ile ale pewnie między 100 a 150 ml ubyło) , nic z tym nie robiłem a teraz nawet milimetr nie zniknął z bagnetu a jest pół roku od wymiany.

ooo widzisz kolego uspokoiłeś mnie troszkę!!!Na wszelki wypadek jutro do nich wpadnę po drodze ale jak nic nie zechcą robić to nie będę nalegał. A mam troszkę laickie pytanko: jaki tam najlepiej olej stosować na dolewkę??

taki jaki jest fabrycznie wlany do silnika. Podpytaj w serwisie jaki olej masz w silniku.