Jest już tyle wątków o tym problemie ze wspomaganiem, ale skoro zacząłem w tym, to też tutaj będę kontynuował.
Pewnie pomyślicie, że jakiś nawiedzony, że zamiast pojechac do ASO to coś ciągle kombinuje.
No więc, problem ze wspomaganiem trwa nadal, prawie ...
Okres świąteczny nie był zbyt intesywny jeśli chodzi o jeżdżenie, ale mimo to zajrzałem do mojego ulubionego ASO. Powiedziałem kierownikowi serwisu, że wymieniłem czujnik, że poprawiłem wiązkę i że nadal występują te same objawy.
Nie wspomniałem, że zaopatrzyłem się już w co trzeba do diagnostyki komputerowej - a co!!!
.
Kierownik nawet nie dał mi dokończyć i powiedział, że to typowe objawy padu pompy, że pompy do 2002 były w piance, że wilgoć, że z tego powodu szlag je trafia i że 2000PLN plus montaż i mam z głowy
.
Podziękowałem i pojechałem z tą wiedzą do domu.
Wymontowałem pompę (chyba zrobię fotorelację bo cyknąłem parę fotek).
Faktycznie pianka będąca chyba wyciszeniem (sic!) pompy była od stóp do głów nasiąknięta wodą. Pianka poszła do kosza. Wyszprejowałem pompę w celu usunięcia wilgoci, zamontowałem, podłączyłem i jazda. Jazda była krótka - zapaliła się kontrolka a pompa "chodziła" jak jej się podobało.
Wilgoć przedostała się do środka pomyślałem
.
Wróciłem do garażu i wymontowałem pompę - mam już w tym dużą wprawę
.
Odkręciłem plastikowy dekielek - ten od styków - i delikatnie podważając wkrętakiem powoli oddzieliłem go od korpusu. W tym momencie zorientowałem się, że potrzebuję nowej pompy
: oddzielając dekielek oberwałem wewnętrzne, miedziane połączenia od elektroniki do styków.
Nie miałem juz wiele do stracenia: zdjąłem spodnią, aluminiową obudowę silnika przy pomocy noża - jest ona po prostu sklejona na silikon (genialne).
We wnętrzu nie było oczywiście żadnych zacieków ani śladów wilgoci.
Wykorzystując umiejętności jakie nabyłem 30 lat temu polutowałem co zostało oberwane, wyszprejowałem cały środek (elektronikę) żeby mieć jednak pewność, że żadna zdradziecka wilgoć się gdzieś nie przyczaiła, przykleiłem puszkę silikonem.
Po wmontowaniu pompy ruszyłem na przejażdżkę. Na pocżątku było ok ale po chwili zaczęło mulić, potem mrugać światełkami ble, ble, ble...
Wróciłem do domu. Podłączyłem kompa - brak błędów.
Wtedy wpadłem na pomysł, żeby podłączyć stary czujnik, który wożę w bagażniku z nadzieją, że kiedyś wpadnę do hurtowni w celu odebrania kaucji. Bez wymontowywania nowego czujnika, odłączyłem jedynie wtyczkę i wpiąłem stary czujnik w odpowiednie miejsce, a sam świeżo podłączony czujnik pozostawiłem na zewnątrz. Przed uruchomieniem silnika czujnik solidnie wyszprejowałem przeciwko wilgoci (ta czynność wchodzi już mi w krew
). Uruchomiłem silnik. Oczywiście wspomaganie nie działa, bo czujnik nie był na swoim miejscu, ale po kilku minutach ani razu pompa samoistnie nie zwiększyła swoich obrotów, co było do tej pory "normalne". Ciągle ma te swoje "spoczynkowe" ok. 1300 obrotów/minutę.
Czujnik zapakowałem w folię i podwiesiłem za halogenem.
Dziś zrobiłem 100 km i pomimo, że oczywiście wspomaganie nie działa, a właściwie działa tylko "spoczynkowo", to ani razu nie zaczęły mrugać światełka z powodu niekontrolowanego zwiększania obrotów pompy.
Wniosek na razie jest taki: pompa jest ok. To niepotrzebne załączanie się pompy raczej spowodowane jest jakąś pierdółką na stykach czujnika lub wilgocią w jego wnętrzu.
Następnym krokiem będzie zamiana czujnik - stary czujnik wróci na swoje miejsce.
Cdn...