Producenci pojazdów nie dość dbają o ich parametry ekologiczne. Jeśli nie postarają się, to Bruksela może wprowadzić obowiązek ograniczenia emisji dwutlenku węgla.

Koncerny samochodowe sprzedające swoje produkty na europejskim rynku zobowiązały się do zmian technologicznych, które zmniejszą ilość wydzielanych spalin. Do 2008 roku auta europejskich firm motoryzacyjnych (do 2009 roku producentów japońskich i koreańskich) nie mogą emitować więcej dwutlenku węgla niż 140 gramów na przejechany kilometr. W 2013 roku wielkość ta ma spaść do 120 gramów.

Firmy systematycznie poprawiają swoje wskaźniki. Od 1995 roku wskaźnik emisji spalin w nowych samochodach zmniejszył się o 12,4 procent. Ale daleko im jeszcze do osiągnięcia ambitnych celów. Przeciętny nowy samochód emituje około 160 gramów dwutlenku węgla na kilometr. Sytuację pogarsza fakt, że co prawda nowe auta są coraz bardziej ekologiczne, ale jest ich coraz więcej, a kierowcy pokonują dłuższe dystanse. Łączna wartość emisji tego gazu w transporcie drogowym wzrosła od 1995 roku o 22 procent.

Unia Europejska jest sygnatariuszem protokołu z Kioto zmierzającego do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Jednym z głównych trucicieli - ponad 20 proc. emisji dwutlenku węgla - jest transport; za połowę emisji odpowiadają auta osobowe. Dlatego Bruksela zachęca koncerny motoryzacyjne do produkowania bardziej ekologicznych pojazdów. - Namawiam przemysł do wzmożenia wysiłków. Oczekujemy, że wypełni swoje obietnice - oświadczył Günter Verheugen, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Jeśli firmy tego nie zrobią, Komisja rozważy "środki prawne". Prawdopodobnie zmusi producentów do montowania mniej trujących samochodów, grożąc im sankcjami. Rzecznik Verheugena oświadczył wczoraj, że Komisja nie zawaha się przed zamianą marchewki na kij, a konkretne propozycje przedstawi prawdopodobnie do końca roku.

Przed groźbami bronią się producenci. Według nich winni są sami konsumenci, którzy żądają samochodów coraz bezpieczniejszych i większych. - Powinno się połączyć opodatkowanie aut z wielkością emisji spalin -proponuje Ivan Hodac, sekretarz generalny ACEA, federacji europejskich producentów. Jeśli pojazdy trujące mniej lub wręcz napędzane paliwem alternatywnym będą tańsze, to konsumenci będą bardziej skłonni nimi jeździć. Nad propozycją uzależnienia podatku rejestracyjnego od wielkości emisji spalin pracuje zresztą Komisja Europejska.

O ile jednak Komisja grozi sankcjami prawnymi, o tyle sama nie daje dobrego przykładu. Prywatnie przewodniczący José Barroso jeździ terenowym volkswagenem, którego wskaźniki ekologiczne znacznie odbiegają od unijnych celów. - Nie ma związku między życiem prywatnym komisarzy a działaniami Komisji - tłumaczył we wtorek rzecznik Komisji Philip Tod. Nieoficjalnie przedstawiciele Komisji mówią, że auto kupił nie sam przewodniczący, lecz jego żona.

W protokole z Kioto UE zobowiązała się do obniżenia emisji dwutlenku węgla o 8 procent do 2012 roku, w porównaniu z poziomem z 1990 roku. W przypadku transportu drogowego Bruksela wybrała ścieżkę konsultacji z branżą, ale w odniesieniu do zakładów przemysłowych obowiązują dokładne limity.

[Rzeczpospolita]