Jak mija Wam codzienna droga do pracy/szkoły samochodem. W moim przypadku praktycznie codziennie trąbię na jakiegoś idiotę zajeżdżającego mi drogę, albo skręcającego w lewo z pasa przeznaczonego do jazdy prosto.

Apogeum sytuacji miało miejsce dzisiaj (stąd też ten topic), gdy na skrzyżowaniu dróg równorzędnych koleś zaczął wyprzedzać. Gdybym dodał trochę więcej gazu pewnie bez lawety i solidnego klepania przodu by się nie obyło.

Zastanawiam się, czy mam wyjątkowego pecha, czy jest to reguła i czy czasami nie przesiąść się na komunikację miejską.

pzdr

Lapidarius, nie jestes osamotniony w tej wedrowce przez wielka metropolie. Nie ma dnia zeby jakis debil niezrobil cos co moze wyprowadzic czlowieka. to ktos wymusi pierszenstwo, bo zle ocenil predkosć drugiego samochodu, to ktos zapomnial właczyc kierunkowskaz a ostatnio wku...mnie kierowcy co uprawiaja PSJ szlag mnie trafia, blokuje taki cwel lewy pas zamist jechac prawym jak nakazuja przepisy..cale szczescie sa jescze kierowcy, ktorzy wiedz do czego sluzy droga i sa swiadomi ze nie sa jedyni na tej drodze.

Czarek, więcej looozu bo szybko osiwiejesz
Tak już jest w Wawie, ja na całe szczęście nie jeżdzę codziennie do Wawy i nie denerwuję sie ale jak już jade to łykam relanium i walidol i w drogę.
-Mnie najbardziej irytuje blokowanie lewego pasa...
-zbyt późne włączanie kierunkowskazu, szczególnie do lewo skrętu jak nie ma pasa do niego, nagle zaczyna sie gwałtowne hamowanie i... (najbardziej irytuje mnie to Powstańców Śląskich w strone Bemowa)
to takie najbardziej denerwujące sytuacje a ogólnie to jest ich więcej ale po co sobie psuć nerwy a ktoś ma z tego radość, bo tak właśnie podchodzą inni kierowcy do tematu...

A ja się uodporniłem. Szkoda mojego zdrowia. Traktuje to jako koszt wliczony w posiadanie auta. Choć czasami ciężko to przychodzi...
Nie ma dnia, żeby ktoś nie wyjechał mi z bocznej zmuszając do hamowania do V=20-40 km/h nierzadko, żeby za 200m skręcić w lewo. Często nawet w sytuacji kiedy za mną przez kilometr nie ma żadnego innego auta.
To, że muszę hamować bo jakiś cymbał z przeciwka nie wyrobił się z wyprzedzaniem to raz na dwa dni, mniej więcej, a raz w miesiącu muszę z tego powodu deptać na szlag i spieprzać na pobocze (to przypadek kiedy faktycznie zaczynam się wkurzać)
To że autobus, czasami ciężarówka spycha mnie z pasa, bo jemu się akurat zachciało zmienić swój to też norma (a wiem z grubsza gdzie te pojazdy mają martwe punkty i staram się tam nie jechać).
Wkurza mnie jeszcze to że jest sporo takich kierowców którym wstyd jechać za skodą wyprzedzi mnie taki i zaraz zwolni o 10-15 km/h. Jak wyprzedzę ponownie takiego cymbała to on za chwilę znowu swoje i jest przedmną, żeby zwolnić. Często jeźdżę na tempomacie to dokładnie to wtedy widać - ja jadę ze stałą prędkością (najczęściej 100km/h) a takiemu to przeszkadza i tylko sieje niepotrzebny zamęt na drodze.

Niestety kultura i wyobraźnia sa na naszych drogach rzadkim gościem dlatego trzeba patrzeć i myśleć za innych i starać się jakoś przetrwać ten survival.

mnie najbardziej wku***ją mistrzowie, którzy wcinają się z podporządkowanej (często wymuszając hamowanie) żeby za 100m skręcić w następną boczną uliczkę. Nóż mi się na takich otwiera. W wyobraźni widzę zamontowany na przedzie płóg czy taran, którym wjeżdżam takiemu w kufer i go masakruję...

Mr. T to cale szczescie ze niejezdzisz prawdziwym pługiem

to może roześlimy foto Mariusza do zarządów dróg żeby nigdy go nie przyjeli do pracy w zimie bo sie będzie mścił

oj, byłaby rzeźnia na ulicach!!

A może odwrotnie, trzeba zatrudnić Mariusza u drogowców, żeby "posprzątać" nieco ulice z różnych takich bałwanów

Tak sobie czytam i się zastanawiam Czy wy tak na serio zawsze zgodnie z przepisami i nikomu nigdy podobnego numeru nie wycieliście
Ja mieszkam w małym mieście tu kierowcy nie maja do dyspozycji szerokich ulic więc i kultura jest wymuszona . Wcinają się z reguły z uliczek z których ciężko wyjechać ale do tego każdy się przyzwyczaił. Zato poza miastem no to już różnie bywa .

W Wawie nagminnie jest tak, że pas przeznaczony do skrętu w lewo jest okupowany przez sznurek samochodów. Co robią za tem Mistrzowie Kierownicy? Jadą środkowym pasem (przeznaczony tylko do jazdy prosto) i w ostatniej chwili (czasami nawet bez kierunkowskazu) sru na skręt w lewo.

A wystarczy ze koleś włączy kierunek 3 sekundy wcześniej i zrobię miejsce kolesiowi coby wjechał sobie spokojnie na ten lewy pieprzony pas .....

Jeszcze ze dwa takie numery i będziecie mi przesyłać paczki do więzienia. bo nie strzymam dogonię gościa i będzie się napierdzielał z dwu metrowym monstrem

"zgodnie z przepisami" nie zawsze równa się z "wyobraźnią i kulturą"
Osobiście uważam że to drugie ważniejsze i ja to drugie bardziej cenię wśród kierowców

A ja ci powiem ze wlasnie najwiecej to klne na ludzi z malych miejscowosci co przyjada do Warszawy i mysla ze ze krolami szos, jadac lewym pasem 40-50km/h. Nie jestem uprzedzony do nich ale jest takie niepisane prawo ze jak ktos przyjedzie do kogos to nalezy sie stosowac do praw i zasad jakie panuja w danym miejscu. Bo to ze on w swojej wiosce jezdzi po bulki do spozywaczka z predkoscia slimaka to niezanczy ze wszyscy musza sie dostowsowac do niego.

Zgadzam się z wami, niektórzy jeżdzą okropnie, wpychają się, ale trochę pokory, ja też pewnie nie raz komuś zajechałem drogę, czasem specjalnie, bo inczej bym stał jeeszcze wieki, czasem nieświadomie, przez nieuwagę.



Sory wolf, ale w tym momencie nie masz racji. Warszawiacy też jeżdzą po całym kraju i dlaczego tam się nie stosują do praw i zasad panujących w danym miejscu Wielu warszawiakom wydaje się, że oni sa najważniejsi. Byłem parę razy w Warszawie, co prawda nie zamulałem lewego pasa, ale kiedyś zdarzyło mi się pomylic drogi i musiałem się wbić z pasa na wprost na pas w lewo, oczywiście nikt mnie nie chciał wpuścić, dopiero dzięki CB wpuściła mnie ciężarówka. Ja osoiście jeżeli widze, że ktoś chce włączyś się do ruchu wpuszczam, jeżeli widzę że ktoś niemiejscowy też pomagam, i gdyby każdy miał trochę pokory to by się jeździło lepiej, tak jak kros powiedział, przedewszystkim kultura, a będzie lepiej a nie tylko narzekania że ktoś wjechał do Wawy i jej nie zna, jest burakiem i auto powienien zostawić w Sochaczewie i dalej jechać PKS.

Czuję że zaraz zostane pojechany, a korzystając z okazji chciałem przeprosić wszytskich którym się kiedykolwiek naraziłem na drodze.

Bym zapomniał, najlepsi są kierowcy którzy jeżdzą po Warszawie, do pracy supermarketu, odwioza dzieci do szkoły, i wyjadą raz na rok z tej Warszawy i dalej myślą że tam są. Sory ale sesja jest człowiek niewyspany to się czepia.

Klimek ja sie z toba zgadzam ze warszawiacy to nie swiete krowy i tez jezdza nienajlepiej, ja tylko opisalem przyklad kiedy na drodze 2 pasmowej jedzie sobie taki koles, blachy ma nie warszawskie, predkosc ok 50 km/h wsyscy go mija ja mu daje dlugi a ten cwel nawet sie nieruszy, wiec jaka tu kultura. Tak wiec niemam nic przeciwko przyjzdznym pod warunkiem ze nieprzeginaja pały..